Niestety, nie tylko na dworze ;/ W mojej głowie wieje pustką, nie mogę nic napisać. Przepraszam ;X
niedziela, 19 stycznia 2014
niedziela, 5 stycznia 2014
Pustych myśli ciąg dalszy...
Trzeci dzień a ja nadal nie wiem co napisać ;/ Trudno, dzisiaj jeszcze trochę amatorskich wierszyków ;D
Zawarła
przymierze z szatanem,
Podpisała
zakazany pakt.
Mściwe
litery niewinną krwią przelane...
I
gdzie w tym honor, i gdzie w tym takt?
Płoną
żywe ognie, płoną,
Dobre
serca łkając gasną,
Koniec
z ciepłem i ochroną,
Aniołowie
wiecznie zasną.
Zdrady
krzyk dławiony łkaniem,
Ostrza
tną jej nagie ciało.
Gdzie
to uczucie zwane kochaniem?
Szczęścia
też nie ma, a diabłu mało...
Zwinna
grzesznica, cicha służąca,
Pędzona
biczem zdradzieckich jęków.
Smaga
ją demon do zadań tysiąca,
By
milion żyć tonęło wśród lękó.
Teraz
żałuje, teraz płacze,
Błagaj
dziewczę, łkaj!
Przecież mogło być inaczej,
Przecież mogło być inaczej,
Już
za późno, przepadł raj.
Słabe
dłonie pejcz ponagla,
Suche
wypalone ciało...
Jak
się wyrwać szponom diabła?
Pracuj
dziewczę,
Jemu
mało...
Za dużo tych smętów :/ Może coś z innej beczki ;D
Zapominam
już co było,
Gasną
malowane łzy.
Kiedyś
żyło się bo żyło,
Dzisiaj
życie spełnia sny.
Szare
obłoki majaczą przed twarzą,
Podmuch
nadziei je rozgania.
Zamazane
obrazy ludziom się marzą,
Złamane
szepty i słowa oddania.
Wszyscy
gdzieś biegną, każdy się spieszy,
Spotkania,
pęd, stres, ciągłe kłopoty...
Ja
wolę zwolnić i chwilą się cieszyć,
Niech
inni mają ręce pełne roboty.
Usiądę
w cieniu, spojrzę przed siebie,
Cicha
melodia popłynie w świat.
Zewsząd
i zawsze chcę wracać do Ciebie,
Więcej
niż wszystko jesteś dla mnie wart.
Za
słowa pisane, za słowa mówione,
Za
NASZĄ wspaniałą, wspólną krainę,
Zachłanne
uczucia pragnienie spełnione
I
tą szczęśliwą, motywującą minę.
Na dzisiaj tyle, przepraszam, żałuję, poprawę obiecuję ;D
A teraz dobranoc :3
sobota, 4 stycznia 2014
Weny brak :c
Przepraszam, nie mam weny ;D dlatego wstawiam jakieś stare rymowanki, proszę bardzo;
Płynąca marzeniem, piękna jak kwiat
Lecz kolce kryje w delikatnej dłoni
Ze strachu, że może nie jest wart
Ni jednej łzy, którą dla Niego uroni...
Tańczyła z wiatrem, z deszczem śpiewała
Zamknęła w sercu smutki i lęki
Uśmiechem każdego dnia Go witała
Dla Niego nosiła najpiękniejsze sukienki
Na głowie kwiaty, na policzkach róż,
Książę się na to od razu nabiera.
Lecz za plecami w gotowości nóż
I wielki chłód z jej serca wyziera.
Razem spacerują bo piaszczystej plaży
Zachody slońca wspólnie oglądają
Księciu już zaręczyny i ślub się marzy
Tak inne marzenia oboje w snach maja...
On o weselu, balu i torcie
O białym welonie na jej jasnej skroni
Ona o jednym, ogromnym mordzie...
Czy książę się przed śmiercią uchroni?
I przyszedł taki dzień, ze konno galopowali
W którym On wypowiedział to, co w sercu nosił
Gdy patrząc sobie w oczy pod starym borem stali
Książę klęknął, pocałował jej rękę i o nią poprosił...
Jaki był koniec historii? Istnieje wiele teorii...
Ty odpowiedz sobie sam, ja już swa końcówkę mam...
Książę czul z jej serca chłód,
Gotowe ostrze dawno zauważył
Ale wreszcie stopił się lód
I o tym książę przez cały czas marzył.
Miłość jest wielka, i On to wiedział,
W zabieganiu o nią dodało mu to werwy
Pamiętne słowa wypowiedział
Które jej uszy chciałyby chłonąć bez przerwy:
Ty jesteś moja, ja jestem Twój,
I razem będziemy do końca życia
A ostrze Twoje i sztylet mój
Nie znajdą już nigdy wśród Nas użycia....
Amatorsko ale jest :D
Szara grzywa, ogon biały,
Podkowy jak gwiazdy srebrzyste
Galopuje w ogniu chwały
Prycha z nozdrzy cichym świstem
Wznieca wichry dzikim kłusem
Prężąc płuca wzdyma chrapy
Nikt nie oprze się pokusie
Podziwiania silnej szkapy
Srebrzysta sierść na potężnym łbie
i tętent kopyt jak setek stad
Mienią się oczy czyste jak śnieg
Parskając pyta 'ileś jest wart?'
Cale życie trwa w swym pedzie
Ukazując swoje męstwo
Nie myśli nigdy co będzie
I w tym jest sęk, i w tym zwycięstwo
Miłego weekendu ^^
Płynąca marzeniem, piękna jak kwiat
Lecz kolce kryje w delikatnej dłoni
Ze strachu, że może nie jest wart
Ni jednej łzy, którą dla Niego uroni...
Tańczyła z wiatrem, z deszczem śpiewała
Zamknęła w sercu smutki i lęki
Uśmiechem każdego dnia Go witała
Dla Niego nosiła najpiękniejsze sukienki
Na głowie kwiaty, na policzkach róż,
Książę się na to od razu nabiera.
Lecz za plecami w gotowości nóż
I wielki chłód z jej serca wyziera.
Razem spacerują bo piaszczystej plaży
Zachody slońca wspólnie oglądają
Księciu już zaręczyny i ślub się marzy
Tak inne marzenia oboje w snach maja...
On o weselu, balu i torcie
O białym welonie na jej jasnej skroni
Ona o jednym, ogromnym mordzie...
Czy książę się przed śmiercią uchroni?
I przyszedł taki dzień, ze konno galopowali
W którym On wypowiedział to, co w sercu nosił
Gdy patrząc sobie w oczy pod starym borem stali
Książę klęknął, pocałował jej rękę i o nią poprosił...
Jaki był koniec historii? Istnieje wiele teorii...
Ty odpowiedz sobie sam, ja już swa końcówkę mam...
Książę czul z jej serca chłód,
Gotowe ostrze dawno zauważył
Ale wreszcie stopił się lód
I o tym książę przez cały czas marzył.
Miłość jest wielka, i On to wiedział,
W zabieganiu o nią dodało mu to werwy
Pamiętne słowa wypowiedział
Które jej uszy chciałyby chłonąć bez przerwy:
Ty jesteś moja, ja jestem Twój,
I razem będziemy do końca życia
A ostrze Twoje i sztylet mój
Nie znajdą już nigdy wśród Nas użycia....
Amatorsko ale jest :D
Szara grzywa, ogon biały,
Podkowy jak gwiazdy srebrzyste
Galopuje w ogniu chwały
Prycha z nozdrzy cichym świstem
Wznieca wichry dzikim kłusem
Prężąc płuca wzdyma chrapy
Nikt nie oprze się pokusie
Podziwiania silnej szkapy
Srebrzysta sierść na potężnym łbie
i tętent kopyt jak setek stad
Mienią się oczy czyste jak śnieg
Parskając pyta 'ileś jest wart?'
Cale życie trwa w swym pedzie
Ukazując swoje męstwo
Nie myśli nigdy co będzie
I w tym jest sęk, i w tym zwycięstwo
Miłego weekendu ^^
czwartek, 2 stycznia 2014
I na chwilę wstrzymać czas...
Zwolnij, zatrzymaj się. Spójrz w niebo. Kiedy noc przykrywa wszystko swoją ciemnością, pokazuje nam swoje tajemnice. Nie dostrzegamy ich nawet, a przecież są tak ciekawe.
Największa z gwiazd, Słońce... To ono daje nam nowe dni przepełnione nadzieją, pozwala się rozwijać kwiatom, chwastom, bujnym drzewom.... Przepędza strach<3
Największa z gwiazd, Słońce... To ono daje nam nowe dni przepełnione nadzieją, pozwala się rozwijać kwiatom, chwastom, bujnym drzewom.... Przepędza strach<3
środa, 1 stycznia 2014
Samotna Angel #2
Niestety, więzi tej nie było dane
przetrwać. Angel wyruszyła w podróż. Nie była zwykła wędrówka,
czy tułaczka po świecie, ale podróż w głąb własnego umysłu.
Postanowiła zostawić wszystko co łączyło ją z przeszłością …
Postanowiła udać się do lasu...
Jednak ona nie szukała w lesie tego, czego możecie się spodziewać... Promienne blaski słońca przedzierające się przez bujne korony i gęste igły potężnych drzew pokrytych miękkim mchem - to wszystko było jej obce, obojętne. Dla niej prawdziwą
siłą, którą dostrzegała w lesie była ciemność. Kochała noc.
Z
każdym krokiem czarna otchłań pochłaniała ją coraz bardziej.
Coś wzywało ją w głąb tajemniczego lasu, a ona raz po raz
potykała się o przygniłe, oślizgłe korzenie. Im dłużej szła,
tym bardziej zdawało jej się, że drzewa powolnymi, skrzypiącymi
ruchami wyginają się i wiją próbując złapać ją jak w macki.
Nagle coś wyrwało ją z dziwnego transu i stanęła sztywno.
Rozglądając się dookoła próbowała zrozumieć co się stało. Z
każdą chwilą coraz bardziej poddawała się duszącemu strachowi,
sparaliżował ją.
Nagle
ciszę przerwał tętent kopyt. Angel rzuciła się na ziemię i
oparła o drzewo. Była zaskoczona, ale dziwnie spokojna – jakby
wiedziała, co się dzieje. Ale czy.....? Nie! To nie mogła być
prawda! Czyżby......
Od
wielu nocy widziała go w snach. Czarny jak cień jeździec w jakby
skórzanej zbroi o potężnych ostrogach dzwoniących nawet przy
najwolniejszym kłusie konia. Rumak, potężny i wielki, o czarnej
grzywie i pustych, czarnych oczach wydawał się płonąć żywym
ogniem. Mary nawiedzały ją każdej nocy, w każdym śnie. Nigdy nie
zrobiły jej krzywdy, za to napawały dziwnym ciepłem i spokojem.
Z
przemyśleń wyrwało ją diabelskie rżenie. Dwie pary potężnych
czarnych kopyt przemknęły tuż przy niej. Błysnęła szabla i.....
jeździec jakby rozpłynął się w leśnej mgle. Rozejrzała się
jeszcze raz i powoli podniosła z twardej, wilgotnej ziemi. Obok coś
zalśniło. Chciała ugasić niewielką iskrę żarzącą się pod
jej nogami, ale ta lśniła nadal..... Schyliła się.... To nie była
iskra. W dłoni trzymała teraz okrągły medalion. Widniało na
nim....pióro. A może to była strzała.... To pozostawało zagadką.
W każdym razie, przedmiot lśnił dziwnym złotym blaskiem.
Wiedziała,
że musi jak najszybciej wrócić do domu. Podświadomość pomagała
jej bez problemu odnaleźć się i trafić. Przez całą drogę
myślała jednak całym zdarzeniu. Czuła bliskość z tym dziwnym
przybyszem. Czy był człowiekiem? Jaki miał związek z nią? Jakim
cudem potrafił zniknąć nagle lub się pojawić? I wreszcie co
przyniesie przyszłość? Tak bardzo pragnęła znaleźć odpowiedź
na te pytania.... Postanowiła odszukać to samo miejsce następnego
dnia....
Subskrybuj:
Posty (Atom)