Ktoś powiedział mi, że zawsze dam sobie radę. Myślałam, że ma mnie za silną. I tak było. Ale nie jestem, nikt nie jest. Każdy jest tak samo słaby dopóki nie zazna słodyczy więzi. Każdy doznaje goryczy, gdy tą więź traci. Potrzebujemy siebie nawzajem, potrzebujemy towarzystwa. Niektórzy tylko nie umieją czerpać z tego siły i szczęścia...
~Mijały dni, a ona wciąż milczała. Przestała wychodzić, przestała jeść. Uśmiech zniknął z jej życia. Szukała w sobie nowej siły. Każdego dnia siedziała w ciemnym pokoju patrząc w pustą przestrzeń, nocami tylko wychodziła niezdarnie przeskakując przez stare, drewniane okiennice tak, by nikt jej nie zobaczył. Nadal nie dostrzegała, że wcale nie jest samotna. Tak bardzo skupiła się na sobie, że zapomniała o wszystkim. Zapomniała o tych, których tak kochała. Odrzuciła ich. Telefon dzwonił godzinami, raz po raz rzucała okiem na rozpaczliwie błyskający ekran. Nie obchodziło jej co myślą. Nie obchodziło jej jak odchodzą przez nią od zmysłów. Mijało coraz więcej czasu, a z każdą godziną coraz rzadziej odzywał się dzwonek, coraz rzadziej ktoś pukał do drzwi. W końcu ucichły zupełnie.
To wyrwało ją wreszcie z obłędu. Długo biła się z myślami, ale w końcu nieszczęsny klucz zabrzęczał w ciężkim zamku. Wyszła powoli wspierając się ścian. Nie uwierzyła własnym oczom. Cały dom był pusty. Meble w opustoszonych pokojach były niedbale zawinięte białymi płachtami, w oknach wisiały poszarpane szmaty. Gdzieniegdzie biegały myszy. Szła przez korytarz nie wiedząc co zrobić, gdzie skierować wzrok. Zostawili ją?! Jak oni mogli! Ale... Przecież to ona najpierw zostawiła ich...~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz